Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

Film Jennifer Lopez „Pocałunek kobiety pająka” jest zbyt muzyczny jak na swój własny dobry film

Film Jennifer Lopez „Pocałunek kobiety pająka” jest zbyt muzyczny jak na swój własny dobry film

„Kiss of the Spider Woman” to nie musical dla początkujących. Nawet jego bohaterowie zdają się o tym wiedzieć: jedna z ich pierwszych rozmów po dołączeniu do celi dotyczy więźniów Luisa Moliny (w tej roli aktor znany pod pseudonimem Tonatiuh) i Valentína Arregui (Diego Luna), którzy dyskutują o zaletach tego gatunku.

To może być dziwna rozmowa, biorąc pod uwagę, że toczy się ona w czasie „brudnej wojny” w Argentynie w latach 80. Przestępstwo Moliny, jakim był romans homoseksualny, i Arregui, który był organizatorem rewolucji, oznaczają, że oboje czekają długie pobyty w instytucji, której strażnicy regularnie drwią, torturują, a nawet trują więźniów, by zdobyć informacje.

Jednak ich dialog wkrótce nabiera lżejszego tonu. Zamiast rozmawiać o ociekającej wilgocią represji politycznych i niesprawiedliwym uwięzieniu, zaczynają rozmawiać o „Pocałunku Kobiety Pająka” , fikcyjnym filmie w filmie, który Molina uwielbia. Dzieje się tak po części dlatego, że Molina postanowił nie słuchać o przygnębiających rzeczach, mimo że pragnie, by Arregui ujawnił kilka ważnych szczegółów ze swojej mrocznej przeszłości – bo zbliżenie się do czarnej skrzynki mężczyzny może okazać się dla niego przepustką do ucieczki.

Jak to zrobić, nie zdradzając Arreguiemu? Molina porusza się ostrożnie, choć może nieco operowo. Potrafi wyrecytować z pamięci „Pocałunek Kobiety Pająka” , mówi Arreguiemu, obiecując zabrać ich oboje w bujne, kolorowe musicale pod wodzą pięknej aktorki Ingrid Luny (Jennifer Lopez). A gdy snują opowieść o zakazanej miłości, zdradzie i przeznaczeniu, być może znajdą wystarczająco dużo paraleli, by porozmawiać o czymś, co Molina desperacko potrzebuje wiedzieć.

Jest tylko jeden problem. Arregui nienawidzi musicali.

OBEJRZYJ | Zwiastun filmu Pocałunek Kobiety Pająka:

„A ciebie mi szkoda” – żartuje Molina.

„Przykro mi, że muszę przekazać tę nowinę” – odkrzyknął Arregui. „Ale w prawdziwym życiu nikt nie śpiewa”.

Trafna obserwacja, choć zupełnie nieistotna dla fabuły. Odzwierciedla jednak najczęstszą skargę, jaką ludzie w prawdziwym życiu kierują pod adresem medium, które niegdyś całkowicie zdominowało Hollywood: koncepcja pozornie prawdziwych ludzi, którzy wyrywają się do choreograficznego śpiewu i tańca, nie jest, ściśle rzecz biorąc, realistyczna.

Jeśli pominiemy fakt, że bitwy orków we Władcy Pierścieni czy podróże w czasie w Everything Everywhere All at Once również nie są zbyt realistyczne, to zawieszenie niewiary potrzebne, by zaakceptować nagłe rozpoczęcie przez Bena Platta grania melodii z musicali wydaje się być poprzeczką postawioną zbyt wysoko dla najwyraźniej tej samej grupy ludzi, którzy twierdzą, że lubią każdą muzykę — poza country.

Mocne i słabe strony

„Pocałunek Kobiety Pająka” nie próbuje wyjść poza tę barierę, co jest zarówno jego największą siłą, jak i najbardziej rażącą słabością. Jego siłą jest bezkompromisowa miłość do musicali i klasycznego Hollywood: kluczowy element tej historii od czasu jej pierwotnej inscenizacji, a zwłaszcza po filmie Héctora Babenco z 1985 roku.

Kiedy wkraczamy w muzyczny świat umysłu Moliny, widzimy całą tę jaskrawo oświetloną, pięknie surrealistyczną inscenizację wszystkiego, od „Oliver!” po „The Broadway Melody” . A gdy wkraczają w oniryczną narrację niczym z filmu w filmie, jesteśmy świadkami imponującego talentu muzycznego zarówno Arreguiego, jak i – zwłaszcza – Moliny.

Nawet Lopez jest tu dobrze wykorzystana: jednowymiarowa postać, którą gra w celowo prostym musicalu, podkreśla jej mocne strony. Ta pozornie ponadczasowa piękność, mimo imponujących umiejętności tanecznych, zajmuje wystarczająco dużo czasu na ekranie, by oczarować, nie dając nam jednocześnie niczego zbyt istotnego do zgłębienia.

Kobieta w staromodnym stroju pozuje przed reflektorem.
To zdjęcie opublikowane przez Roadside Attractions przedstawia Jennifer Lopez w scenie z filmu Kiss Of The Spider Woman. (Roadside Attractions/The Associated Press)

Zamiast tego, ciężar ten spada na Molinę, który z nawiązką wywiązuje się ze swojego zadania. Tonatiuh, który sam jest osobą niebinarną, gra Molinę, osobę niebinarną, z poruszającym zaangażowaniem, eksplorując zarówno męską, jak i żeńską tożsamość postaci w monologach o dawno utraconych kochankach, a także w obliczu strażników, którzy rzucają obelgi i się śmieją.

Ich występ został już uznany za odkrywczy przez New York Times i nie jest zbyt wcześnie, aby spekulować o możliwych nominacjach do Oscara — podobnych do tych, które otrzymał William Hurt w 1986 r. za kreację tej samej postaci.

Realizm i dostępność

Ale to wszystko w obliczu niedostępnych, wręcz boleśnie teatralnych aspektów prawdziwie bezkompromisowego filmu muzycznego. Podczas gdy Babenco doskonalił przywiązanie do realizmu, sięgając po swój wczesny, klasyczny dokumentalny dramat „Pixote” , ta „Kobieta Pająk” jest wyolbrzymiona do granic możliwości.

Reżyser Bill Condon unika umiejętnej samoświadomości, którą wpisał w „Chicago” , gdzie numery muzyczne pomagały przeciwstawić fetyszyzację prawdziwych zbrodni światu show-biznesu. Rezygnuje również z nauki na przykładzie kanadyjskiego musicalu „The Drowsy Chaperone” , który również wykorzystywał koncepcję narratora objaśniającego musical, który następnie oglądała publiczność.

Zamiast wykorzystywać teksty do krytykowania musicali (technika, którą każdy, kto słuchał Bride's Lament: Monkey on a Pedestal, dobrze rozumie), piosenki i inscenizacja w Kiss of the Spider Woman są równie sztuczne i momentami czerstwe, jak można by się spodziewać po prawdziwym musicalu złotej ery, tworzonym współcześnie. Co gorsza, nigdy nie wpadają w ucho.

Mężczyzna przyciska szmatę do twarzy krwawiącego mężczyzny.
Na zdjęciu opublikowanym przez Roadside Attractions widać Tonatiuha (po lewej) i Diego Lunę w scenie z filmu „Pocałunek Kobiety Pająka”. (Roadside Attractions/The Associated Press)

A ponadprzeciętna afektacja i przesadnie dramatyczne odczytania tekstu, które składają się na występ Tonatiuha, choć może być oszałamiający, brzmią raczej jak aktor teatralny grający dla publiczności niż aktor filmowy subtelnie wyrażający emocje przed obiektywem. Efekt jest nieco przesłodzony, przynajmniej dla tych, którzy mają ograniczoną tolerancję na przesadny sentymentalizm.

Nie oznacza to jednak, że „Pocałunek Kobiety Pająka” jest w jakikolwiek sposób filmem beztroskim. Wręcz przeciwnie: niemal przytłaczająco sentymentalne sceny więzienne robią wszystko, co w ich mocy, by przyćmić wszelkie uśmiechy, które mogły wywołać poprzednie numery muzyczne. Robią to jednak z większą dozą tego, co „Kobieta Pająk ”: melodramatyzmu, który nie przejmuje się drobiazgowym „realizmem”.

Co jest więcej niż w porządku. Nie ma prawdziwego powodu, by w tworzeniu sztuki kierować się wyłącznie realizmem. Ale wokół filmów muzycznych narosło tyle stereotypów, że studia filmowe robiły wszystko, od kadrowania „Drogiego Evana Hansena” trzęsącą się kamerą po bezsensowne wykorzystywanie bezużytecznego chwytu aktorów śpiewających na żywo, by wymusić trochę realizmu. A to oznacza jedno: „Pocałunek kobiety pająka” to nie jest musical dla początkujących.

cbc.ca

cbc.ca

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow